- Morgan, dzisiaj coś wczesnie wstałaś, wszystko w porządku? - zapytała z troską Sarah
- Mój budzik niestety za wczesnie zadzwonił. Masz może jakieś plany na dzisiaj? - wiedziałam, że dzisiaj miałyśmy jechac na ten "Magcon Tour", ale próbowałam unikać tego tematu..
- Nie pamiętasz ? - zapytała ze zdziwieniem - Przecież dzisiaj jedziemy na Magcon - jej oczy nagle błysły z podniecenia.. okej to mi sie nie podoba
- Tak, tak pamiętam, to ja może pójde się już umyć - i poszłam do łazienki.
Umyłam zęby, i przebrałam się w byle jakie ciuchy z mojej garderoby o ile garderobę można nazwać wielką szafą na ubrania. Zrobiłam luźnego koczka i zeszłam na dół.
- W co ja mam sie ubrać na spotkanie z moimi aniółkami - mówiła sama do siebie jak jakaś idiotka, myślałam ze wybuchne śmiechem.
- Sarah wiem, że ten Magcon to twoje całe życie więc zrobie wyjątek i możemy jechać na jakieś zakupy co ty na to? - zapytałam, na co ja sie godze...
- Naprawde, zrobisz to dla mnie? Dziękuje! - i rzuciła sie na mnie jak na jedyną czekolade w szafce
Więc zrobiłam to, przebrałam sie, uczesałam i pojechałam z nią na zakupy. Przebiegłyśmy wszystkie, dosłownie wszystkie sklepy i kupiłyśmy kilka rzeczy dla siebie.
- Okej na dzisiaj mam dość, jak ja przeżyje dzisiejszy wieczór - powiedziałam sobie w myślach i wyciągnełam swojego złotego iPhone'a sprawdzając na nim kilka rzeczy.
Gdy dotarliśmy już do domu było ok. 15 a za 2 i pół godziny miał sie zaczynać Tour. W pośpiechu zjadłyśmy obiad , ubrałyśmy się i pojechałyśmy w wyznaczone miejsce. Dziewczyn było około tysiąc jak nie więcej.
- Szykuje sie cudowny wieczór! - krzyknęła przez tłum jedna z dziewczyn.
- Tak.. to będzie jeden z najgorszych wieczorów mojego życia - szepnęłam do siebie.
Sarah kupiła bilety VIP razem z "M&G" czyli tak zwanym spotkaniem sie z idolem i zrobienie sobie z nim zdjęć. Ja jakoś nie zabardzo chce robić sobie z nimi zdjęcia, poprostu oni mnie nie interesują.
Gdy dotarłyśmy wreszcie do kolejki, pani zakładała nam specjalne "opaski" na ręke, abyśmy mogly spokojnie wejść. Nadeszła kolej Sary, podała mi telefon a ja zrobiłam jej kilka zdjęć z Nashem.
Gdy już miałam odchodzić on się do mnie odezwał :
- Ej a ty nie robisz sobie ze mną zdjęcia, nie lubisz mnie? - zapytał z zadziornym uśmiechem
- Nie , jakoś nie mam czasu na takich jak ty, wybacz... emm jak ci na imię - ups..
- Nash, Nash Grier a ty? - zapytał, co go to w ogóle interesuje.
- Morgan, dzięki Nash, że spełniasz marzenia mojej przyjaciółki, ale ja jakoś nie przepadam za tym całym Magcon, my już idziemy dalej bo no wiesz.. twoje fanki czekają - powiedziałam jak głupia, może nie powinnam być taka ostra, przecież to tylko normalny chłopak..
Jemu najwidoczniej zrobiło sie głupio, bo z tego co widziałam trochę się zarumienił.. ze wstydu. Mniej więcej tak samo było z Cameronem, Carterem, Mattem, Aaronem, Shawnem, Hayesem ale nie z nim... nie z Jackiem. On był inny, od kiedy tu weszłam poczułam jak jego wzrok wypala moje ciało. Czy to dziwne? Może trochę, ale pomińmy ten fakt, że on jako jedyny z chłopaków był przystojny.. no może z wyjątkiem Camerona .
- Cześć księżniczko - powiedział do Sary, ona napewno teraz mdleje. Czuję to.
Zrobiłam im kilka zdjęć i odeszłyśmy, on nie miał żadnych uwag, że nie robię sobie z nim zdjęcia co bardzo mnie cieszyło.
Nagle zaczęła grać muzyka, podeszłyśmy pod scenę ale wtedy coś się nie zgadzało .. ta dziewczyna na scenie kogoś mi przypominała. .
- Mahogany - odpowiedziałam sobie w myślach.
Nie wiedziałam co robić, byłam cała oszołomiona ona też mnie zobaczyła, kiedy na nią spojrzałam uśmiech zszedł z jej twarzy. Więc to ona, dlaczego do mnie nie dzwoniła, dlaczego nie pisała żadnych sms'ów, ani nie dawała znaku życia!?
Miałam już z tamtąd wychodzić, miałam dość tego całego cyrku ale to nie był koniec niespodzianek na scenę wszedł on.. Niemożliwe, że to on po tym wszystkim co mi zrobił.
- Jacob, nie mogę w to uwierzyć - powiedziałam, a łzy zbierały mi się w oczach.
Wybiegłam z budynku i usiadłam na schodach pod drzwiami. Nie wiedziałam co mam zrobić ze sobą w tym momencie, gdy nagle zza drzwi wyszła Mahogany.
- Morgan.. wszystko w porządku? - zapytała a głos drżał jej gorzej niż mój po rozstaniu z nią.
- Mahogany, czy to naprawdę ty? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś i nie dawałaś znaku życia? - zapytałam, a łzy płynęły ciurkiem po moim policzku.
Nie odpowiedziała, poprostu usiadła obok i mnie przytuliła, a ja wtuliłam się w nią tak mocno jak nigdy wcześniej. Brakowało mi jej żartów, rad, uśmiechu.. brakowało mi jej.
- Morgan, obiecaj, że od dzisiaj wszystko się zmieni, znowu będzie jak dawniej. - powiedziała, prawie błagając.
- Obiecuję.
Po kilku minutach w tłumie odnalazłam Sarę, opowiedziałam jej wszystko co się wydarzyło, przez moją nieobecność. Ona też nie mogła w to uwierzyć. Zostałyśmy tam do końca, zapomniałam już nawet o Jacobie i o całym dzisiejszym dniu. W spokoju wróciłyśmy do domu a ja Od razu położyłam sie do łóżka.
- Jak dla mnie za dużo wrażeń - szepnęłam do siebie i po kilku minutach zasnęłam.
No to mamy 1 rozdział, jak wam się podoba? :)
Mam nadzieję, że jest okej bardzo się starałam i myślę, że wyszło to dobrze.
Komentujcie jeśli wam się podoba ten fanfiction i do kolejnego rozdziału! xoxo
super rozdział :) Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuń